Obecnie pracuję na pełny etat jako matka dwójki małych dzieci płci męskiej, a cały dodatkowy czas pracuję jako ogólny nadzorca ShitShow, gdziekolwiek ktokolwiek tego potrzebuje... W skrócie; biegam, naprawiam, wyrzucam, zbieram, myję lub upiększam coś w spoconej głowie co jakiś czas, bardzo często nawet nie marząc o prysznicu....

Czasami potrafię być tak wydajna, że nie pamiętam o zmianie własnych majtek przez kilka dni... Uwielbiam, gdy czuję swój własny zapach wkradający się do mojego nosa, ponieważ wtedy wiem, że byłam sumienna i pełna pasji do tego, co robię... Często tak mnie to podnieca, że zapachy pracy i pożądania mieszają się, zanim zdążę zmienić czyste stopy....

Który z nich podnieca cię bardziej?
Te, które były smakowane przez kilka dni, czy te czysto napalone?

A może macie tak jak ja?